piątek, 30 sierpnia 2013

Część 1 " Klątwa pnączy"

Część 1 "Klątwa Pnączy"

Prolog

Słońce wstało powoli zza wzgórz oświetlając cały krajobraz. W końcu promienie słoneczne dotarły do małej wioski na samym środku bezkresnej łąki. Najmniejsza chatka z patyków stojąca na samym końcu osady o mało nie zawaliła się kiedy mocniejszy podmuch porannego wiatru okalał i ją. Małe wiszące przy niej ozdoby spadły na ziemię podczas gdy śpiący w niej koń wyszedł na zewnątrz. Wielki szary ogier rozprostował się i podniósł dwie leżące na ziemi ozdoby.
-Ahh...- westchnął- I tak codziennie podnosić te ozdoby...- marudził
Powiesił fioletowo - czarną wstążkę  na swoje miejsce i obrócił się. Słońce dopiero wstawało wyłaniając się zza horyzontu pomiędzy wzgórzami zielonymi od trawy. Stado Ptaków przeleciało obok niewiarygodnego krajobrazu przynosząc mu więcej uroku. Ogier wziął głęboki oddech po czym odwrócił się i wrócił do ledwo stojącego budynku. W środku spało małe źrebie skulone w rogu przewracało się z boku na bok.
-Wstawaj! -krzyknął starszy- Alex słyszysz czas wstawać!
-Eeeeee... Neon daj spokój jest dopiero 6! - odpowiedział przewracając się na drugi bok.
-Nie narzekaj musimy zebrać siano z łąki zanim inni się obudzą! Chcesz potem głodować cały dzień?!
-Dlaczego to my mamy codziennie zbierać słomę? -narzekał nieprzerwanie Alex-Dlaczego teraz nie robię tego inni?
- Bo teraz nasz kolej nie narzekaj.
Powiedziawszy to Neon odwrócił się i wyszedł z chaty. Kiedy przed nią stanął chwycił koszyk stojący przy ścianie i ruszył  w stronę pola gdzie było mnóstwo siana. Alex ledwo stojąc na nogach wygramolił się z domu i dołączył do brata. Kiedy go w końcu dogonił go przy pierwszej turze siana od razu zapakował ją do kosza Neona . W ten sposób przeszli pół pola aż w końcu szary ogier powiedział:
- Powinniśmy odpocząć
Alex nic nie odpowiedział po prostu położył się w trawie obserwując niebo na którym nie było ani jednej chmurki.
-Chyba już wystarczy tego siana możemy kończyć. - podsumował Neon- Każdy się naje.
Źrebak nic nie powiedział ale za to wstał i ruszył pierwszy w stronę wioski gdzie wszyscy byli już pobudzeni.
Jego starszy brat dotrzymywał mu kroku a przynajmniej próbował bo z obciążeniem nie mógł tak szybko iść. Alex który szedł przed nim był coraz bliżej osady kiedy coś usłyszał. Uniósł jedno ucho ale nie przerywał chodu spojrzał tylko głową w prawo kiedy zobaczył jakiś ruch w wysokiej trawie.
"Pewnie jakieś króliki czy coś" pomyślał i bez strachu wszedł na teren wioski.
Tam przeszedł obok Przywódczyni Flory która właśnie liczyła monety które dostała od plemienia chmur za możliwość jedzenia trawy z ich równin. Neon nie zwrócił na to uwagi zostawił kosz z sianem pod namiotem klaczy i ruszył dalej.
******TYMCZASEM  DRUGA STRONA OSADY******
Max właśnie wyszedł na spacer żegnając rodziców ruszył główną drogą. W wiosce czuł się bezpiecznie i miło było to jego ulubione miejsce jakie jest. Przeszedł obok Mirry siostry Flory która przeszła obok niego. Szła w przeciwnym kierunku i najwyraźniej się bardzo śpieszyła gdyż pędziła Galopem . Co jak co ale Mirra zawsze gdzieś pędziła więc widok jej w galopie był codziennością. Źrebak zignorował to i idąc dalej wyszedł poza teren osady. Równina w której mieszkały wszystkie konie była prze ogromna ale nie nieskończona. Od czasu do czasu jednak Max wychodził na pobliskie pagórki. Przeszedł kilka kroków i ruszył pogodnym krokiem pod górkę nie zauważył nawet że obok niego coś poruszyło się w trawie. Biegł dalej a to coś w trawie ruszało za nim pod górkę. Na szczęście kiedy już dobiegł na szczyt niespodziewanie coś o go goniło zniknęło. Max obrócił się i spojrzał na cała wioskę z góry. Konie przemieszały się ubitymi drogami nie zwracając się do siebie ani słowem. Wśród nich Max zauważył Alexa.
-HEJ ALEX CHODŹ! - krzyknął
Źrebak ruszył pod górkę tym razem dziwnego stworzenia nie było.
-Hej co tam? -zapytał kiedy dotarł do przyjaciela- Zwieźliśmy już siano.
-Tak wiem nie zauważyłeś może gdzieś jakiegoś zająca czy coś takiego?
-A czemu pytasz?
-Widziałem chyba jednego.
-Ja też widziałem jak wracaliśmy.
-Aha.
Alex i Max zbiegli z pagórka i powędrowali  do wioski gdzie wrócili na główną drogę.
Szli więc drogą przez środek wioski w milczeniu obserwowali przechodzące konie.
Nagle jednak usłyszeli krzyki Laguny która wbiegła do osady jak oparzona:
-AAAAA!!! POMOCY! SIRA!- krzyczała  bez opamiętania
Sira była jej byłą "przyjaciółką" gdyż okazało się że jest po prostu wredną mendą.
-Co się stało Laguno powoli!- podbiegła do niej  Flora natychmiastowo przerywając liczenie monet.
To wydarzenie przerwało codzienność wszystkich koni każdy podszedł do klacz nawet Max i Alex.
Chwile potem podszedł do nich Neon. W milczeniu 3 konie obserwowały całą scenę kiedy Laguna w końcu wykrztusiła:
-Roślina z kolcami.... tak nagle...i..i ah nagle z trawy wyłoniła się roślina z kolcami i oplotła nogi . zaczęła
-Jak to? Klątwa pnącz?! - krzyknęła przerażona
Klątwa pnączy dotknęła już kiedyś Równinę ale się jej pozbyto teraz chyba jednak wróciła.
Zgromadzony tłum zaczął coś mówić. Powstał gigantyczny szum każdy coś mówił całkiem jak w ulu wszyscy zaczęli panikować.
-UCIEKAJMY STĄD! - krzyknął jeden z koni który ruszył do biegu prosto w stronę otwartej przestrzeni.
-NIE! STÓJ! - Flora próbowała go ostrzec ale było za późno.
Ogier wybiegł na pole kiedy roślina podobna do pnącza wystrzeliła jak z procy i zahaczyła swoimi kolcami o jego nogę.

-AAAA!!! krzyknął z bólu i wywrócił się.
Kiedy już leżał reszta rośliny oplotła go całego jej kolce powbijały się w każdy możliwy zakamarek.
Nikt się tego nie spodziewał. Wszyscy stali w osłupieniu obserwują makabryczne zdarzenie.
Flora osłupiała w końcu się odwróciła i krzyknęła:
-MUSIMY UCIEKAĆ ZABIERAĆ SWOJE RZECZY I UCIEKAĆ Z RÓWNINY!
Wszyscy rozbiegli się w popłochu każdy w inną stronę nawet Flora która ruszyła znaleźć swoją siostrę. Neon zrobił to samo pobiegł po rzeczy do chaty po chwili wrócił z torbą na plecach.
-Szybko musimy uciekać!- krzyknął do Alexa
-A ja? -powiedział Max- Co ja mam zrobić nie wiem gdzie moi rodzice!
-Chodź z nami potem ich znajdziemy!
Neon ani chwili się nie wahał tuszył galopem przez ziemie tuż za nim jego brat na końcu co chwilę rozglądający się za rodzicami Max. Co chwile przeskakiwali oni przez wijące się kolczaste pnącza. Inni mieli mniej szczęścia gdyż na oczach Maxa koń został złapany za nogę i ściągnięty do ziemi a kiedy już uległ i upadł pnącza zrobiły z nim to samo co z poprzednim... Wielu tak padało jak muchy ale Alex, Neon i Max dawali radę. Pomimo tego że roślina kilka razy już ich miała oni zawsze uciekali. Pewien ogier biegł obok Neona kiedy pnącze chwyciło go za tylną nogę. Nie upadł kiedy się wydostał miał ranną i zakrwawioną nogę przez co nie mógł biec. Roślina znów go chwyciła był skazany na śmierć. W końcu 3 koniom udało się dobiec do pagórka tam Alex po raz ostatni odwrócił głowę by ostatni raz zobaczyć swój dom. Wiedział że już nigdy tu nie wróci że ostatni raz w ogóle jest w równinie. W oku kręciła mu się łza ale otrząsnął się i ruszył dalej. Zatrzymali się na chwila na szczycie wzgórza gdzie Neon powiedział:
-Niewiele koni przetrwało... musimy ruszać dalej.
-Ale dokąd? - zapytał Max
-Nie wiem na razie ruszymy na północ w las do Plemienia księżyca potem zobaczymy....
Konie spojrzały na siebie za wzajem. Nikt nic nie mówił cała atmosfera mówiła sama za siebie.
Tak zaczęła się ich podróż w nieznane. Nie wiedzieli dokąd i po co idą. Wiedzieli że nie mają już gdzie wracać i że muszą iść by dowiedzieć się więcej o tym co się tu wydarzyło.
Kto zawinił? Co ich czeka?
To tylko niektóre z ich pytań.
Już nie mogli się wycofać wszystko było przed nimi. Podróż przez 3 plemienia skłócone ze sobą i nigdzie nie jest bezpiecznie.
-To idziemy już?- zapytał Alex
I bez słowa ruszyli wszyscy wraz z niewielką garstką koni które przetrwały by po prostu iść.

KONIEC PROLOGA!